środa, 8 stycznia 2014

Gorączka (przed)ślubna.


Na imprezie Sylwestrowej poznałam pewnego chłopaka. 22 lata. Żonaty. Zamieniłam z nim kila zdań i zadałam jakże mnie nurtujące pytanie: dlaczego? Dlaczego tak młodo? Co usłyszałam? „Z miłości. Bo kiedy ona się pojawia, wszystko inne przestaje mieć znaczenie.”

Taka jest odpowiedź zakochanego mężczyzny! Taka powinna być odpowiedź każdego męża!
Ale czy każdy, bez zastanowienia mówi to samo?
Uwierzcie mi, że nie.

1 stycznia jedna z moich koleżanek pisze do mnie: „słuchaj, czterech moich znajomych dodało na fb zaręczyny”, wieczorem pisze druga: „słuchaj, troje zaręczyn u znajomych”. Aż dziwne, że na moim profilu pojawiło się tylko jedno takie info (i o dziwo mam więcej niż jednego znajomego xp). Dodatkowo na uczelni kolejnych troje zaręczyn. Wszyscy w wieku 22 lat. Uff. Sumując wszystkio, wychodzi 11.

11!

Zaręczyny w okresie świąteczno noworocznym. Uroczo. Słodko. Romantycznie. Niestety, nie można powiedzieć, że oryginalnie. 100% facetów z tych par, wpadło na ten sam pomysł.
Ok., powiecie, że nie jest ważne miejsce, ale sam fakt. I miłość. Bo to przecież o nią chodzi. Skoro się kochają, to niech się pobierają.
Ale czy na pewno?

Czy w wieku 20, czy 22 lat, można wiedzieć co to miłość? Oczywiście, że tak (ha, tego się nie spodziewaliście!). Ale moim zdaniem to i tak kończenie życia zanim się je tak naprawdę zacznie. I czy wszystkie te małżeństwa, zawarte będą właśnie z powodu miłości?
Z przykrością uważam, że nie.

Znam singli, którzy kochają, ale są sami. Znam pary, które są ze sobą choć się nie kochają. I niedługo będę znać pary, które są ze sobą bo: po latach związku czas na ślub, bo głupio tak bez ślubu i rodzice się wkurzają, bo po ślubie nie trzeba będzie się już starać, bo chłopak/dziewczyna wymusił/a, bo rodzice nalegali, bo cała rodzina i znajomi kazali brać dobrą partię, bo grozi staropanieństwo (to temat na osobnego posta), bo się wpadło i ma się dziecko, albo po prostu tak jest wygodniej.
Choć statystycznie ja i mój pies mamy po trzy nogi, to statystycznie szansę na przetrwanie mają 3-4 małżeństwa z w/w 11. W 2008 r. 56% rozwodzących się mężczyzn i 75% kobiet to ludzie w wieku do 24 lat.

Warto brać ślub z rozsądku, czy zaczekać kilka lat i dać sobie szansę na miłość? Może to życie złudną nadzieją, ale uważam, że tak.

CM

wtorek, 7 stycznia 2014

Na start.



Witajcie.

Na podstawie własnych „grubych rozkmin”, najczęściej nocnych, postanowiłam założyć tegoż oto bloga, i niektóre z moich przemyśleń opisać. A czy istnieje lepsze miejsce na takie rzeczy, jak nie Internety?

I tu pojawia się pierwszy problem. Jako, że normalnie myśli w mojej głowie gonią się jak pchła i weterynarz, to jak mam coś naskrobać, tu i teraz, to włącza (a nawet włancza) mi się popularna „zwiecha” (jak ktoś nie wie co to, załączam przykładowy obrazek: zwiecha).

Tak więc mój jakże ambitny plan na pierwszy, zachęcający, intrygujący, błyskotliwy, ambitny i inteligentny tekst spalił na panewce. Niemniej mam jednak nadzieję, że będziecie tu zaglądać.
Serdecznie zapraszam, początek już wkrótce :)

CM


Ps. Treści tutaj zamieszczane nie mają na celu obrażenie nikogo. Wszelkie podobieństwo do ludzi i zdarzeń przypadkowe.